Wyjechaliśmy z fajnej albergi o 9 , po dojechaniu do Pals del Rej zatrzymaliśmy się na śniadanie gdzie zamowilismy kawę i przez przypadek kanapki bo nie było crosantow. Kanapki podgrzane zjedliśmy z masłem i dżemem, zapłaciliśmy za wszystko 5 euro. Każdy kilometr idzie nam coraz ciężej - cały czas góra - dół, jak już jest góra to zazwyczaj jest taka że musimy schodzić z rowerów. O 13.30 dojechaliśmy po przejechaniu ok 30 km do miejscowości Melide która słynie z Pulpo Gallego (ośmiornica po Galicyjsku) i restauracji przy głównej ulicy Pulperia u Ezechiela - oczywiście tam poszlismy. Osmiornice gotowane sa w winie w wielkich kotlach na gazie nastepnie krojone i podawane na drewnianych deskach i posypane papryką i grubą solą i polane oliwą. Do tego butelka wina i całość jest fantastyczna. Tak dobrego obiadu dawno nie jedliśmy. Polecam bardzo ośmiornica jest pyszna. Koszt osmiornicy 15 euro. Najedzeni pojechaliśmy dalej - oczywiście góra - dół przez piękne wioski i miasteczka. O 21.40 dojechaliśmy bardzo zmęczeni po przejechaniu 78 km do polskiej albergi w Monte de Gozo z której po zapłacenie dużego Donativo ucieklismy jak zobaczyliśmy warunki. Podobna można za dodatkową opłatą 10 euro za łóżko wykupić pokój dwuosobowe ale nam powiedziano że są zajęte. Idąc do albergi widzieliśmy wszystkie te pokoje wolne ale to pozostawie już bez komentarza. Nie polecamy tej albergi . Wiem że prawdziwy pielgrzym nie śpi w hotelu ale my byliśmy tak zmęczeni i było już bardzo późno ze po zjechaniu do Santiago de Compostela przespalismy się w hotelu który zarezerwowalismy stojąc pod hotelem przez Booking.com i dzięki temu dostaliśmy 30% upustu. Zapłaciliśmy 44 euro. O 24 polozylismy się spać. Dzień był bardzo ciężki. Przejechaliśmy 81 km.