Z hotelu po zjedzeniu śniadania wyjechaliśmy do Fisterry . Droga oczywiście do góry, często wpychajac rowery. Uważam że cały historyczny szlak Camino nie jest drogą rowerową. Dzisiaj na odcinku ponad 10 km mijalismy się z pielgrzymami którzy przechodzili Camino pieszo. Z górki my wyprzedzalismy ich a pod górkę Oni nas , ścieżki bardzo kamieniste , strome i niebezpieczne dla rowerów. Para młodych Niemców którzy nas wyprzedzli też na rowerach miała wypadek na zakręcie, na szczęście po odkarzeniu ran pojechali dalej. W ciągu dnia jeszcze parę razy się spotykaliśmy. Mijalismy piekne szczyty , rzeczki i oryginalne bardzo stare spichlerze zbudowane z kamienia. O godzinie 17 mieliśmy przejechane dopiero 45 km. Ania była już tak zmęczona ze zdecydowaliśmy sie na dalszą jazdę drogami asfaltowymi dla samochodów. Po calym dniu jazdy ( 12 godzin ) dojechaliśmy do Fisterry. Byliśmy już tak zmęczeni że przez booking.com zarezerwowalismy szybko pokój w hotelu za 35 euro , kupiliśmy w sklepie miejscowe wino i ser który zjedliśmy na ławce patrząc na Port Fisterry i zdecydowaliśmy, ze na koniec świata (Cabo Fisterra) pojedziemy już jutro z rana. Dzień piękny ale bardzo męczący. Przejechaliśmy 70 km.